niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 7

- Będziemy mieli jeden pokój? - zapytałam.
- Jeśli Ci to przeszkadza mogę wynająć osobny. - odpowiedział.
- Nie przeszkadza. - uśmiechnęłam się.
On odwzajemnił uśmiech i pociągnął mnie w głąb pomieszczenia.
Po prawej stronie stało wielkie łóżko z baldachimem. W drugim końcu pokoju były dwie pary drzwi. Jak się potem okazało jedne prowadziły do łazienki, drugie do garderoby, a w ścianie na przeciwko drzwi wejściowych drzwi prowadzące na wielki taras.
Tu było tak pięknie.
Edward odłożył rzeczy, podszedł i objął mnie.
- Podoba Ci się? - zapytał.
- Tak. Jest cudownie. - przytuliłam się do niego.
- Ja Cię rozpakuję, a ty idź się przebrać i zejdziemy na kolację.
- Dobrze. - odparłam.
Weszłam do łazienki i nagle przypomniałam sobie, że nie wzięłam żadnych eleganckich ubrań.
Otworzyłam drzwi.
- Ale co ja mam .. - przerwał mi głos Edwarda.
- Spójrz na półkę. - powiedział.
Odwróciłam się i zobaczyłam, że na niej stoi jakaś torba prezentowa. Podeszłam i wyciągnęłam zawartość. Moim oczom ukazała się śliczna suknia. Była granatowa. Miała przyszyte małe kryształki, wycięcie w plecach i  długie rękawy. Przymierzyłam ją. Pasowała idealnie. Sięgała do ziemi. Obejrzałam się w lustrze i nagle moją uwagę przykuło jeszcze jedno opakowanie stojące na szafce obok. W środku były szpilki pod kolor mojej sukni. Założyłam je i wróciłam do przeglądania się. 
Wyjęłam kosmetyki i poprawiłam makijaż, następnie pokręciłam sobie włosy.
Podeszłam do drzwi, złapałam za klamkę, wzięłam głęboki oddech i otworzyłam je.
Edward odwrócił się i spojrzał na mnie. Od razu zrobił wielkie oczy i szczęka mu opadła. 
Zarumieniłam się.
- W.. wow ! - ocknął się. - Wyglądasz jak księżniczka. 
- Dziękuję. - uśmiechnęłam się. - Pewnie się wykosztowałeś.. wiesz, że nie musiałeś..
Podszedł i złapał mnie za ramiona.
- Ale chciałem. - po czym pocałował mnie w czoło. - Dobra, teraz ja się muszę przebrać.
- Okej to poczekaj chwilkę, ja tylko wezmę swoje rzeczy z łazienki. - powiedziałam.
- Po co? Ja się tu przebiorę. - wyszczerzył się i podrapał po głowie.
- Głupek.. - zaśmiałam się.
- Ale za to twój. - powiedział i zaczął zdejmować koszulkę. Ale miał fajną klatę.
Usiadłam na fotelu, oparłam głowę na ręce i zapatrzyłam się na jego sześciopak.
Chwilę potem zerknął na mnie i zobaczył, że patrzę się na niego perfidnie.
- Weź, bo się zawstydzę. - zakrył się koszulą i zaczął śmiać.
Ja oczywiście spaliłam buraka i chciałam zapaść się pod ziemię.
Wstałam i wyszłam na zewnątrz pod pretekstem, że muszę się wywietrzyć.
Poszłam na sam koniec tarasu i zobaczyłam piękny krajobraz. 
Ocean mieniący się tysiącami kolorów. 
Za mną usłyszałam głos.
- Ale tu jest wspaniale. 
Obróciłam się, a za mną stał Edward i podziwiał to samo co ja przed chwilą. 
- Zgadzam się. - odpowiedziałam.
- Jutro jeśli będziesz chciała możemy iść na plażę. 
- Możemy iść. - wyszczerzyłam się. 
On zrobił to samo. Pasowaliśmy do siebie idealnie. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz