poniedziałek, 5 lutego 2018

Życie jest jednak dziwne. Nigdy nie wiemy co się stanie lub kto się w nim pojawi lub kto odejdzie. Nie wiemy nic. Ludzie, którzy mówią, że wiedzą wszystko dla mnie osobiście są śmieszni. To jest gówno prawda za przeproszeniem. Nikt nie wie jaki los został nam zgotowany. Jedni uważają, że Bóg jeden wie. Szanuję, choć sama jestem niewierząca. Każdy z nas ma inne wytłumaczenie na różne rzeczy, każdy ma inne poglądy. Ale ja nie o tym chciałam napisać.
Bardzo dużo rzeczy się zmieniło w moim życiu i w sumie to nadal zmienia. Ludzie odchodzą, przychodzą i tak w kółko. Czasami mam ochotę zapaść się pod ziemię, a czasami wszędzie mnie pełno. W te wakacje poznałam naprawdę fajne osoby, które do dnia dzisiejszego są przy mnie i za to chciałam podziękować, bo ostatnio potrzebuję, żeby ktoś po prostu był przy mnie, pocieszył i tyle. I tak to się zaczęło. Przez nich poznałam innych. Niektórzy są naprawdę w porządku, inni trochę mniej, a o jeszcze innych wolałabym zapomnieć. Ale tak jest. Nie zawsze każdy nam przypasuje. Na początku może być fajnie, ale z upływem czasu to może się zmienić. 
Właśnie wśród tych wszystkich osób był jeden, który wyróżniał się od samego początku samym swoim wyglądem. Miał niebieskie włosy, tatuaże, w tym na twarzy 666. Zaintrygował mnie, musiałam go poznać chociaż miał więcej wad niż zalet, co w normalnym przypadku spowodowałoby to, że od razu byłby skreślony. Ale nie.. coś nie pozwalało mi zrezygnować. 
Okazało się, że wpadłam mu w oko zanim się poznaliśmy. Dowiedziałam się, że przeglądał moje zdjęcia, gdy mój przyjaciel mu o mnie wspomniał. To było słodkie. 
On po prostu był inny. Starał się zgrywać takiego niedostępnego, ale zarazem kochanego. 
Wkrótce po tym zaczęłam przychodzić do nich i tak to się zaczęło. Niby trochę się poznaliśmy, ale jednak nigdy nie było pewności co do tego. Na każdym kroku każde z nas siebie zaskakiwało. To było fajne, chociaż nie powiem, czasami było denerwujące. On okazał się być pieprzonym ch*jem, który źle traktował dziewczyny, ale z drugiej strony to mi się podobało. Dogadywaliśmy się jak z nikim innym, mieliśmy podobne charaktery co niby nie idzie w parze, ale u nas było inaczej. Byliśmy dla siebie wredni, ale było w tym coś kochanego.  Dla mnie był inny, traktował mnie tak jak żaden przed nim. Powtarzał, żeby żyć tym co jest teraz, a nie tym co będzie bo można się pogubić w tym wszystkim. Nie chciałam się pakować z nim w nic więcej niż przyjaźń, bo były pewne rzeczy, które mi się bardzo nie podobały i on doskonale o tym wiedział. Ale bądź co bądź miał w sobie coś co przyciągało mnie na tyle mocno, żeby zmienić moje postanowienia co do niego. No i stało się. Zaczęliśmy ze sobą być. Wiedziałam, że to jest złe. Ja i on to zupełnie inne bajki, ale to było dobre, oryginalne. W pewien sposób nawzajem się dopełnialiśmy. Czas z nim leciał tak szybko, że miałam wrażenie że te parę godzin zleciało w 5 minut. Dosłownie, jeszcze z nikim tak nie miałam. Nasze rozmowy przez telefon trwały nawet po 10 godzin. Dni leciały, my się do siebie zbliżaliśmy, przyzwyczajaliśmy i ciężko było się pożegnać nawet na te parę dni. Oczywiście żadne z nas się do tego nie przyznawało, jak i do tego, że coś do siebie poczuliśmy. O tym nie było mowy. On był osobą, która uważała, że nie ma uczuć, że uczucia należy wyłączyć, aby nie oszaleć i dlatego sama nie chciałam ich wyrażać, bo to oznaczało by koniec. Mówiłam, że był specyficzny. Planował być w przyszłości sławny, nadal do tego dąży i idzie mu coraz lepiej. Wierzę, że mu się uda. Ma potencjał i zapał, którego brakuje nie jednemu. Właśnie też ze względu na to nie chciał mieć nikogo na stałe. Bo to nie idzie w parze. No niestety sama zdaję sobie z tego sprawę. Bo na to by być kimś trzeba poświęcić bardzo dużo czasu, a gdzie wtedy czas na tą drugą osobę? Po prostu go nie ma, bądź nie ma go wystarczająco dużo. Ale mimo to, że czasami próbuje mnie od siebie odciągnąć, jesteśmy razem i jest po prostu dobrze. Docinamy sobie, wyzywamy się, kłócimy dla żartów, próbujemy wzbudzić zazdrość w tej drugiej osobie, jest śmiesznie, nie jest nudno. Pomagam mu się wybić na tyle na ile potrafię, rozumiem dużo rzeczy i tyle. Przyszedł też taki czas, że wyznaliśmy sobie uczucia jakimi siebie darzymy. Wszystko pomału się układa to dla mnie najważniejsze. Dziękuję tym, którzy mnie w tym wspierali.