Miałam straszne koszmary. Koszmary o moich rodzicach, o rodzeństwie.. Wydawały się być bardzo realistyczne. Obudziłam się. W pokoju było ciemno. Wybiła godzina 3:37. Byłam cała spocona. Serce biło jak szalone. Oddech był przyspieszony. Śniło mi się, że ktoś włamał się do domu i pozabijał każdego prócz mnie. Szybko zerwałam się na równe nogi i ze strachem pobiegłam na dół.
Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Na kanapie leżały cztery ciała. Zakryłam usta dłońmi, upadłam na kolana i zaczęłam płakać.
- Nie, to nie może być prawda ! - krzyczałam sama do siebie. - Kto mógł coś takiego zrobić ?!
Po pewnym czasie ktoś mnie usłyszał. Była to moja sąsiadka Angela - starsza kobieta, którą traktowałam jak babcię. Znała mnie odkąd się urodziłam. Zawsze opiekowała się mną i moim rodzeństwem, gdy rodzice jechali do pracy lub załatwiali jakieś sprawy.
Kobieta zobaczyła co się stało - zamurowało ją, ale szybko się otrząsnęła, podeszła do mnie i mocno przytuliła. Próbowała zachować spokój, ale ja czułam jej przyspieszone bicie serca. Nie odezwała się ani jednym słowem. Pomogła mi wstać i zaprowadziła do swojego domu. Zrobiła mi gorącej herbaty i poszła do innego pokoju zadzwonić po pomoc.
Karetka przyjechała jako pierwsza. Policja zjawiła się po niespełna 30- stu minutach. Ratownicy podawali mi leki na uspokojenie, gliniarze zadawali różne pytania, ale ja byłam cały czas w szoku. Przed oczyma miałam obraz czterech ciał, a w głowie pojawiało się pytanie - Dlaczego?
Przez następne dni telefon nie przestawał dzwonić. Wszyscy powtarzali, że wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży. A właśnie nie. Nic nie będzie dobrze. Straciłam jedyne najbliższe mi osoby. Już nie przytulę się do mamy, nie porozmawiamy na damskie tematy, nie posprzeczam się z tatą, nie podokuczam bratu, nie doradzę siostrze..
Nic już nie będzie takie samo.
Miałam dopiero 16 lat. Nie mogłam zostać sama..
Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam. Na kanapie leżały cztery ciała. Zakryłam usta dłońmi, upadłam na kolana i zaczęłam płakać.
- Nie, to nie może być prawda ! - krzyczałam sama do siebie. - Kto mógł coś takiego zrobić ?!
Po pewnym czasie ktoś mnie usłyszał. Była to moja sąsiadka Angela - starsza kobieta, którą traktowałam jak babcię. Znała mnie odkąd się urodziłam. Zawsze opiekowała się mną i moim rodzeństwem, gdy rodzice jechali do pracy lub załatwiali jakieś sprawy.
Kobieta zobaczyła co się stało - zamurowało ją, ale szybko się otrząsnęła, podeszła do mnie i mocno przytuliła. Próbowała zachować spokój, ale ja czułam jej przyspieszone bicie serca. Nie odezwała się ani jednym słowem. Pomogła mi wstać i zaprowadziła do swojego domu. Zrobiła mi gorącej herbaty i poszła do innego pokoju zadzwonić po pomoc.
Karetka przyjechała jako pierwsza. Policja zjawiła się po niespełna 30- stu minutach. Ratownicy podawali mi leki na uspokojenie, gliniarze zadawali różne pytania, ale ja byłam cały czas w szoku. Przed oczyma miałam obraz czterech ciał, a w głowie pojawiało się pytanie - Dlaczego?
Przez następne dni telefon nie przestawał dzwonić. Wszyscy powtarzali, że wszystko będzie dobrze, wszystko się ułoży. A właśnie nie. Nic nie będzie dobrze. Straciłam jedyne najbliższe mi osoby. Już nie przytulę się do mamy, nie porozmawiamy na damskie tematy, nie posprzeczam się z tatą, nie podokuczam bratu, nie doradzę siostrze..
Nic już nie będzie takie samo.
Miałam dopiero 16 lat. Nie mogłam zostać sama..
Jak na razie fajnie się zapowiada... Troszkę krótkie, ale może potem będziesz pisała dłuższe. ♥
OdpowiedzUsuńDziękuję. Staram się i mam nadzieję, że następne także się spodobają. ☺♥
Usuń